Jesień, ktora gosci za oknami, przyniosla mi nie tylko katar i zapalenie zatok, ale zaatakowala takze moje wlosy. Niedawno podcinane koncowki staly sie suche a nawet zaczely sie puszyc. W czelusciach internetu wygrzebalam post z 2012 roku, w ktorym uzytkowniczka opisywala kremowanie wlosow. Nigdy o tym nie slyszalam a okazuje sie, ze na co drugim blogu, ktory dotyczy wlosow jest wzmianka o ich kremowaniu. Zanim dojdzie do tego, ze po raz kolejny zetne koncowki, postanowilam troche o nie zawalczyc i dzis przychodze do Was z produktem Isany a mianowicie z kremem do ciala z maslem shea i kakao.
Produkt znajduje sie w duzym 500 ml opakowaniu, ktore mi osobiscie przypomina sloiczek. Zapach jest intensywny i przepiekny, z wielka checia bym go zjadla :) ta przyjemnosc dodatkowo jest naprawde tania, zaplacilam za niego 2€.
Krem nie posiada w swoim skladzie parafiny i silikonow, ma za to olej kokosowy i pantenol.
Wyprobowalam go od razu. Nalozylam na wlosy i jestem zachwycona jego wydajnoscia. Naprawde niewielka ilosc wystaczyla, zeby pokryc moje wlosy. Po wyschnieciu utworzyla sie delikatna skorupa. Poki co bede z tym siedziec, az nie pojde sie kapac. Mam nadzieje, ze nie wyrzadzi na mojej glowie wiekszej krzywdy niz jesienna aura. W razie czego wykorzystam go do smarowania ciala. Jestem bardzo ciekawa efektow, podobno zalezy to od rodzaju i struktury wlosa. Napewno jeszcze o nim napisze.
Co sadzicie o kremowaniu wlosow? Probowalyscie kiedys?